Ostatnio moja przyjaciółka podzieliła się ze mną swoim poirytowaniem, związanym z jednym z artykułów przeczytanych w sieci. Dotyczył on faktów o macierzyństwie. Jej zdaniem całkowicie nie prawdziwych. Moim zdecydowanie też.
Nasze dzieciaki urodziły się w kilkutygodniowym odstępie. Okazało się to zbawienne. Razem cieszyłyśmy się oczekiwaniem, a potem przechodziłyśmy przez najtrudniejsze początki. Takie wsparcie jest nieocenione. Bo w tamtym czasie mało kto rozumiał nas tak dobrze jak my siebie nawzajem.
Minęło wiele miesięcy, które pozwoliły każdej z nas dojść do podobnych wniosków. Macierzyństwo to nie koniec dotychczasowego życia. To kolejny element, nie przekreślający stylu życia, który napisałyśmy już wcześniej. Określenie “matka” nie jest jedynym, które w jakiś sposób nas definiuje.Przyjaciółka, żona, partnerka. Zabawna, zdecydowana, spełniona, ambitna, inteligentna, sexy.
Z urodzeniem dziecka nie straciłyśmy żadnej z tych cech ani nie straciłyśmy siebie. Zyskałyśmy. Osiągnęłyśmy inny poziom spełnienia.
Wszystko tak naprawdę zależy od nas, od tego czego chcemy. My chciałyśmy pozostać sobą. I pozostałyśmy.
Więc kiedy słyszę te wszystkie historie o tym jak macierzyństwo wywraca życie do góry nogami i że nagle brakuje czasu na cokolwiek, to nadziwić się nie mogę. Kluczem do wszystkiego jest organizacja – ogarniesz ją i nadal żyjesz 🙂
Do diabła z tymi teoriami. Wiele z nich to mity wielokrotnie powtarzane przez osoby, które popłynęły z macierzyńskim prądem, zamiast podjąć próbę pogodzenia pozostania sobą i bycia matką. Wiele z tych rzeczy jest wyolbrzymianych na nieiwarygodną skalę. A przecież wiele matek oprócz bycia matkami jeszcze pracują, prowadzą blogi, udzielają się społecznie, pomagają innym. I maja jeszcze czas dla siebie. To jak cała reszta go nie ma? Wszystkie pozostałe dzieci stanowią te określane jako high need baby?Nie zgadzam się z tym. Ani z tymi stereotypami.
oł noł.
oł noł.
Matki cierpią na brak snu. Fakt, jest go mniej. Kiedy dziecko się rodzi same jesteśmy sobie winne. Zamiast odpoczywać w interwałach między karmieniami, gapimy się godzinami w małego śpiocha. A tak spokojnie można by było się wyspać. Nie bez powodu często słyszy się radę: śpij i Ty kiedy dziecko ma drzemkę.
Dziecko jest starsze a my nadal nie wyspane? Można się dzielić nocnym wstawaniem z partnerem. Jednej nocy Ty, drugiej on. Rozwiązanie jest w zasięgu ręki.
Matki nie mają czasu na czytanie. Szczerze przyznam że stale coś czytam. Właśnie w porze drzemek lub gdy młody już wieczorem pójdzie spać. Zamiast bezsensowanie surfować po sieci czy po raz 50 skakć po kanałach w poszukiwaniu interesującego programu którego i tak nie znajdę, sięgam po czytnik. Może nie czytam jak dawniej pół książki w jeden wieczór, ale kilka książek w miesiącu to nie jakieś niemożliwe wyzwanie.
Matki piją zimną kawę. No jeśli tak lubią…Ja nie lubię. Mój dzieć rano ma swoje 15 minut zabawy sam na sam z zabawkami a ja mam czas na moją kawę lub herbatę. Zawsze. Jeśli nie chce akurat się bawić, to może łyknąć jakąś bajkę. Ona działa zawsze 🙂
Matka non stop siedzi w domu, bo nie ma czasu na nic czasu. Nie ma jeśli nie chce. Ja chce i mam. W kinie zawsze coś grają. Przyjaciele nadal istnieją i miło się z nimi spotkać. Miasto nadal funkcjonuje, a ja się włączam do życia. To że nie jesteś z dzieckiem w każdej minucie jego życia, nie oznacza że kochasz je mniej. Ale w taki sposób szybko przestaniesz kochać siebie. Ja z siebie nie zrezygnuje, bo kocham swoje dziecko. Ja szczęśliwa = dzieć szczęśliwy.
Z dzieckiem nie da się nigdzie wyjechać. Da się. Logistyka to ciężka sprawa, ale absolutnie do ogarnięcia. Kluczem jest oczywiście dobra organizacja. Jeździmy. Jest różnie, ale na ogół całkowicie ok (jest wiele sposobów na spokojne przeżycie podróż z maluchem – o tym niebawem).A jakie są Wasze odczucia? Wy walczyłyście czy się poddałyście? 🙂
1 COMMENT
Patrycja Sz
8 lat ago
Masz stuprocentową rację odnośnie każdego punktu. Nigdy nie piłam zimnej kawy, na brak snu, poza pierwszymi miesiącami, też nie narzekałam. Myślę, że w dużej części te stereotypy zostały ukształtowane właśnie na podstawie pierwszych miesięcy bycia rodzicem, kiedy faktycznie nie jest lekko.