Wielokrotnie czytałam o walorach kasz naturalnych, zwłaszcza w karmieniu niemowląt, ale jakoś zawsze żyłam przekonaniem, że przygotowanie odpowiedniego posiłku pochłonie strasznie dużo czasu, a sama w sobie kasza jakoś smakiem nie powali. Lubię ją jako dodatek do dań, w zupie czy w postaci kaszotto, jednak rzadko wykorzystywałam ją jako podstawę śniadania. Jednak w pewnym momencie przyszedł czas, żeby dać jej ponownie szansę.
Nie chodzi o propagowanie jakiegoś trendy eko sreko stylu życia, bo nie jestem z tych osób, które będą zajadać się kaszą czy wciskać ją w dziecko tylko dlatego, że akurat jest na to moda. Nie powiem Ci też, że jeżdżę po całym mieście tylko po to, by kupić kaszę z jakiejś super ekologicznej uprawy, bo nie o tym jest ten post i oczywiście tego nie robie. Z przyjemnością włożę w sklepie do koszyka kaszę bio czy eko, o ile faktycznie taka jest, a nie jest to chwyt marketingowy, ale też nie o tym miało być.
Jakiś czas temu zaczęłam czytać o walorach zdrowotnych kasz, bo moje dziecko sporo chorowało. Z pomocą przyszły mi rady koleżanek, które bardzo dokładnie znały kuchnię pięciu przemian i wiele z jej zaleceń przekładały na żywienie swoich dzieci. Nie wszystko z tej teorii było dla mnie możliwe do zaimplementowania w naszej kuchni, ale haczyk z kaszą łyknęłam.
Kasze mają bowiem bardzo wiele zalet, szczególnie jaglana i to na niej się skupiłam od samego początku. Po pierwsze wysusza, dlatego jest fantastyczna przy wszelkiego rodzaju infekcjach dróg oddechowych, zwłaszcza gdy zalegają wydzieliny oraz na katar – czyli dobry domowy sposób na przeziębienia. Po drugie działa wzmacniająco, ma właściwości antywirusowe. Po trzecie jest bogata w witaminy B1, B2, B6 oraz żelazo.
Postanowiłam bez większego entuzjazmu spróbować swoją przygodę z jaglanką. Bez hurra optymizmu, bo sama w sobie kasza jaglana nie ma jak dla mnie jakichś wybitny walorów smakowych i spodziewałam się, że moje dziecko również na jej punkcie nie oszaleje. Przyjemnie było się przekonać w jak bardzo błędnym przeświadczeniu żyłam. Poziom trudności również mnie nie powalił, a co więcej, przygotowanie nie dość że banalnie proste, to jeszcze naprawdę błyskawiczne. No może nie tak jak kaszki z torebeczki, ale robi się ją chwila moment, serio.
Na domiar wszystkiego, moje dziecko tak bardzo zagustowało w jaglance, że bardzo szybko odstawiło wszystkie kaszki błyskawiczne, nawet te które dotychczas uwielbiało. Ta pyszna jaglanka stała się naszym numerem jeden. Jest niezwykle sycąca i naprawdę pięknie pachnie. Serio, zero smrodku charakterystycznego dla kaszy, zapach ma fantastyczny.
Najlepsze jest to, że możesz nadać jej dowolny smak. Cukier, który w niej znajdziesz pochodzi WYŁĄCZNIE z owoców, no chyba, że stosujesz mleko modyfikowane, bo ono może być dodatkowym źródłem. A tak wystarczy wybrać owoc lub jakiś dodatek, który wzbogaci kasze o smak i uczta gotowa.
Nasze serca i żołądki porwały opcje pysznym jabłuszkiem lub mango, ale możesz dać to, co Twoje dziecko uwielbia najbardziej.
Składniki na jedną porcję:
- kasza jaglana 50g
- jabłko
- mleko (zwykłe lub modyfikowane) ok 40-50 ml
- wiórki kokosowe (łyżeczka)
Ze sprzętów przydatny będzie blender.
Na początku przyznam, że zwykle gotuję od razu 100 g kaszy, i dzięki temu mam dwa śniadania lub pakiet śniadanie + kolacja.
A więc gotujemy kaszę z tycią szczyptą soli. W tym samym czasie obieramy jabłko i ścieramy na tarce bądź kroimy w drobną kosteczkę – tu kwestia preferencji i wieku dziecka.
Przygotowane jabłko prażymy na suchej patelni dodając łyżkę stołową wody (lub dwie gdy jabłko nie jest zbyt soczyste).
Ugotowaną kaszę (50 g) umieszczamy w naczyniu do miksowania, dolewamy mleko i połowę jabłka. Miksujemy. Ja miksuję na pół gładko, bo tak mój syn lubi najbardziej. Dodajemy drugą połowę jabłka i wiórki kokosowe. Mieszamy.
Gotową jaglankę przekładamy do miseczki 🙂
Podajemy i czekamy na ochy i achy 😀
Sama więc widzisz, że zrobienie takiego śniadania jest bardzo szybkie i bardzo proste, a co najważniejsze – dajemy tym najważniejszym dla nas dobry i zdrowy posiłek. Możesz też zrobić większą porcję jaglanki i zjeść razem ze swoim maluchem – podobnie jak moje dziecka i ja ją uwielbiam.
Mata HappyBowl EZPZ – Bamadoo
Sztućce Beaba – Bamadoo
Śliniak Lassig – Bamadoo
dzieckoezpzjabłkajaglankakaszakasza jaglanarozszerzanie dietyzdrowa dietazdrowe żywienie
3 COMMENTS
Karolina
6 lat ago
A bez mleka dałoby radę? Mój Staś ma dopiero 7msc i zaczynamy rozszerzać dietę, mm nie dostaje (do tej pory tylko kp i nie chcę mu wprowadzać mm), a na krowie mleko za malutki
Ania
6 lat ago
AUTHORMozesz odciagnac pokarm i dodac zamiast mm 🙂 ewentualnie dodaj odrobine wody 😉
Monika Raus Kobieta Niezgodna
6 lat ago
Ciekawe czy moja Magda zjadła by takie danie.
Ogólnie ona nie je żadnych kaszek nic co na formę papki :/
I nie bardzo lubi słodkie a próbowałaś zrobić jaglankę na słono?