Jak doskonale wiesz, właściwie od samego początku próbuję zaszczepić w synku miłość do książek i oczywiście do czytania. Ja sama kocham czytać, robię to zawsze i wszędzie, uwielbiam zapach druku, szelest przewracanych kartek, dotyk papieru pod palcami. Jeśli wyjeżdżam w dalsze podróże i walizka swoje waży, to posiłkuję się czytnikiem, na który dawno temu namówił mnie mój mąż – choć ciężko mu szło, bo jednak co papier to papier, a ja bywam oporna na technologię. Chciałabym aby kiedyś tę miłość do literatury podzielił również mój synek.
Od samego początku otaczam go książkami, a to były te dźwiękonaśladowcze przy których ćwiczyliśmy jak robi krówka, kotek czy piesek. Potem obrazkowe ze znajdywaniem elementów, przez dobranocki, aż w końcu doszliśmy do etapu, kiedy Mikoś zapragnął jeszcze więcej. Powiedział, że kiedyś musi się nauczyć czytać sam, i to musi być zdecydowanie niedługo.
Bardzo mnie to ucieszyło. Podobnie z jak z nauką języków tak i z czytaniem – warto rozpocząć jak najwcześniej, jeśli oczywiście dziecko wykazuje takie zainteresowania. Nic na siłę, bo jak nie ma zabawy i przyjemności, to nie ma sensu.
Korzyści płynących z czytania jest całkiem sporo, nawet dla najmłodszych.
Po pierwsze, rozwój wyobraźni oraz wiedzy. Mamy w swojej biblioteczce chociażby książki o dinozaurach, dzięki którym Mikoś ma w jednym paluszku wszystko o triceratopsach, tyranozaurach czy diplodokach. Serio, to robi wrażenie, jak czterolatek potrafi się mądralować na takie tematy 🙂
Po drugie, wzbogacanie słownictwa – i tu też mówię całkiem serio. Czytam dużo, bardzo dużo i dzięki temu mój czterolatek operuje ze zrozumieniem takimi słowami jak np uczuciowy albo bardzo wnikliwe opisuje pewne historie czy zjawiska. Często przecieramy z Maćkiem oczy ze zdumienia.
Po trzecie wycisza. Czytanie rewelacyjnie sprawdza się na wieczór, kiedy pora uspokoić nieco emocje i przygotowywać się do snu. Bajki w TV niestety pobudzają, doprowadzają do przebodźcowania dziecka, natomiast czytanie ze względu chociażby modulację głosem uspokaja.
Po czwarte jest doskonałą okazją do przyjemnego spędzania rodzinnego czasu. U nas akurat czytanie nie jest zarezerwowane dla jednego rodzica, wręcz przeciwnie! Mikoś zawsze ma wybór czy dziś czyta na dobranoc mama czy tata. W ciągu dnia również angażuje nas w czytanie, i oczywiście z tatą są historie o samochodach, z mamą zdecydowanie baśnie czy książki z ulubionych bajek.
No ale wracając do meritum – skoro z nauką liczenia poszło mu gładko i mając nieco ponad trzy lata potrafił niekiedy doliczyć poprawnie do dwudziestu, to stwierdziłam, że może to jest jednak dobra pora, żeby zacząć rozwijać umiejętności czytania. Postanowiłam poszukać jakiegoś fajnego rozwiązania wydawniczego dostosowanego do wieku, które faktycznie wspiera rozwój naukę czytania u najmłodszych. Na rynku można znaleźć co nie co, ale mi zależało na jakieś totalnej petardzie, żeby temat nie został porzucony raz dwa. Coś co nie będzie kojarzyć się z przymusem nauki, bo na to kiedyś przyjdzie czas, ale coś co zdecydowanie będzie zabawą, przyjemnością i radością. Coś co będzie blisko pasji i zainteresowań.
W oko wpadła mi seria wydawnicza “Przygoda z Czytaniem”. Wydała mi się o tyle atrakcyjna, że opierała się min. na uwielbianych przez Mikosia filmach i serialach animowanych emitowanych na Disney Junior – jak chociażby sympatycznej “Vampirinie” czy “Klubie Przyjaciół Myszki Miki”. Oprócz tego nie zabrakło też Zygzaka MacQueena, który niezmiennie od dobrych dwóch lat jest u nas najukochańszym bohaterem. Są też Potwory i spółka, 101 Dalmatyńczyków, Toy Story, Nemo, Elsa z Krainy Lodu oraz wiele innych.

Jak to działa:
Przede wszystkim całość składa się z kilku etapów. My rozpoczęliśmy go od trzeciego poziomu, który stanowią karty obrazkowe z alfabetem (również zmiękczenia i dwuznaki). I tu odrazu sztos, bo są na nich ulubione postacie, więc nauka idzie super łatwo i błyskawicznie. To co istotne, prócz nauki liter dziecko uczy się też koncentracji. Oczywiście tak jak podkreślałam wcześniej, ta nauka ma być przyjemna i zabawna, więc ma sens jeśli dziecko jest wypoczęte i chętne, nigdy w innym wypadku. Z tym poziomem spokojnie poradzą sobie już czterolatki i u nas zdecydowanie zdała egzamin. Mikoś bardzo chętnie “bawił się w literki” i z powodzeniem zaczął poszczególne z nich rozpoznawać. Po paru dniach potrafił już pewnie układać z literek swoje imię 🙂 A to dopiero początek!


Oprócz etapu trzeciego, od którego my zaczęliśmy i, od którego naturalnie można zacząć, jest jeszcze kilka innych, mających na celu stopniowy rozwój umiejętności czytania:
Będę czytać (etap 1) – ten poziom dedykowany jest najmłodszym. Opiera się na metodzie czytania globalnego, w myśl której dziecko zapamiętuje cały wyraz jako obraz, a nie poznaje poszczególne litery.
Czytam z mamą i tatą (etap 2) – podobnie jak etap pierwszy też oparty na metodzie globalnej, ale jest już nieco bardziej skomplikowany. Polega on na czytaniu dłuższego tekstu, podczas którego dziecko uczy się odczytywać samodzielnie wyrazy powiązane z ilustracjami, które stanowią podpowiedzi. Ten etap jeszcze przed nami, narazie dążymy do poznania wszystkich literek 🙂
Poznaję litery (etap 3) – ten etap stanowią dwustronne obrazkowe karty do nauki alfabetu i to właśnie od niego rozpoczęliśmy naszą przygodę z czytaniem.
Czytam samodzielnie (etap 4) – na tym etapie mamy do czynienia z nauką metodą sylabową. Metoda ta polega na tym, że tekst w książce podzielony jest na zaznaczone kolorem sylaby, co ułatwia dziecku poznanie sylabowej budowy wyrazu. Ten metoda stanowi wstęp do płynnego czytania i jest wykorzystywana w edukacji szkolnej, ponieważ opiera się na naturalnym procesie rozwoju mowy dziecka.
Czytam płynnie (etap 5) – czytanie metodą analityczno-syntetyczną, czyli na początku (pierwsze opowiadanie!)x dziecko ćwiczy czytanie sylabowe, poznane na poprzednim etapie, a następnie przechodzi do nauki czytania za zrozumieniem. Książka zakończona jest quizami, które pomagają zweryfikować, ile dziecko zapamiętało z przeczytanej książeczki.
Elementarz, który jest uzupełnieniem całego programu. Jego forma sprawia, że jest pomocny od samego początku nauki przy poznawaniu liter, aż po płynne czytanie.
My oczywiście zaglądamy do Elementarza, ale póki co ja czytam, a Mikoś słucha.
Cała seria wydana jest przed wydawnictwo Ameet.
Przy wyborze odpowiedniego etapu dla dziecka pomocne są filmiki z udziałem ekspertów i rodziców, które znajdziecie TUTAJ.



*Wpis powstał we współpracy z Wydawnictwem Ameet
Zostaw komentarz!