TOP
mebendazole dosaggio per il bambino €21.49
Macierzyństwo

Jak przetrwać z dzieckiem i mieć jeszcze czas dla siebie?

To chyba odwieczne pytanie wszystkich świeżo upieczonych matek. Wszystko jest nowe, ani czasu zjeść, skorzystać z toalety nie mówiąc już o przyjemnościach. W zasadzie lepiej byłoby powiedzieć: yyyyy…jakich przyjemnościach…? Teraz to już w pieluchach po łokcie. O, tyle by tego było. No dobra, nie jest tak źle. Ale o tym zaraz.Przyznam się szczerze, że jeszcze przed ciążą usłyszałam wiele pochlebnych opinii na temat pani Tracy Hogg – arcyspecjalisty i guru ds. pielęgnacji i rozumienia tzw. języka niemowląt. Pojawiła się nawet u nas w domu książka tejże znawczyni i będąc w ciąży z uwagą ją studiowałam, analizując dogłębnie każdą teorię, twierdzenie, sugestię. Czytałam, lecz do pewnego momentu, bo nigdy nie skończyłam..

Niektóre sugestie były dla mnie absurdalne – jak np. przynosząc do domu noworodka, oprowadź go po wszystkich pomieszczeniach – po co????? Noworodek niewiele widzi i ma w nosie rozdkład mieszkania, on chce spać i cycka. Nie interesuje go ani telewizor ani pralka ani lodówka..

Oczywiście nie ulega wątpliwości, że pani Hogg jest rzeczywiście znawczynią tematu, ale jej rady nie znajdą zastosowania u każdego dziecka. Bo choćby skały srały, każde dziecko nie jest przykładem podręcznikowym, a zupełnie indywidualną jednostką. I nie ma takiej siły, żeby każde dziecko wyregulować według przykazań pani Hogg.

Jednak są rzeczy co do których miała rację. Rzeczy do których każda z nas po czasie dochodzi – bo przecież matczyna intuicja oraz metoda prób i błędów, prędzej czy później podsunie nam takie wnioski.

Mowa oczywiście o rutynie i rytuałach.

Jeśli chodzi o rutynę, ta szybko okazuje się zbawienna. Tak jak w życiu przed dzieckiem, rutyna wiała nudą i smutkiem, tak teraz jest cudownym odkryciem. Dzieci ją kochają, czują się w niej bezpiecznie, bo wszystko jest przewidywalne, i łatwo odnaleźć się w dziennym rozkładzie jazdy. Moje dziecko wyjęte ze swojej codziennej rutyny wariuje. Wystarczy przesunięcie / brak jednej z dwóch drzemek, a krzykami niezadowolenia i protestu podniesie zmarłego z grobu. Wszystko musi być tak jak co dzień. Posiłki, drzemki, kąpiel. Wszystko o tych samych porach. Po za tym kąpiel (tu już wchodzimy w zakres wieczornych rytuałów) jest u nas swego rodzaju znakiem, że dzień się kończy. Jak tylko otworzę drzwi do łazienki, mój raczkujący synek włącza piąty bieg i od razu pędzi do łazienki z uśmiechem od ucha do ucha, choćby jak nie wiem co był zmęczony. Kąpiel to mega przyjemność i zabawa, a chwila na przewijaku, smarowanie i masaż, to momenty rozpoczynające wieczorne wyciszanie się. To ostatni krok do kaszy na dobranoc. I do spania.

Rutynę kocham również ja. Bo pozwala mi doskonale zaplanować dzień z dużym wyprzedzeniem – bez problemu jestem w stanie umówić się do lekarza czy z koleżanką na kawę – zaskoczyć może mnie tylko chyba pełna pielucha ;-). Mogę wybrać się po zakupy. Albo poczytać książe, obejrzeć film, czy choćby ogarnąć chałupę – bo wiem że w tych konkretnych godzinach Miko będzie spał. Tylko z tymi drzemkami jest jeden haczyk – otóż moje dziecko śpi tylko w domu, bo wtedy faktycznie mam czas na ogarnięcie wszystkiego i dla siebie ofkors, na spacerach ogląda, podziwia, bawi się, a w konsekwecji robi się zmęczony 😉 Bosssssskie, co nie?

Z przerażeniem myślę że nadejdzie dzień kiedy pozostanie nam tylko jedna drzemka, chlip chlip…

A czy Wy miałyście okazję czytania książek Pani Hogg? Jakie wrażenia? Czy jej rady znalazły u Was zastosowanie?

Ania Brzozowska

Cześć, mam na imię Ania i bardzo się cieszę, że mogę gościć Cię na moim blogu. Jeśli spodobało Ci się tutaj, to zostań z nami na dłużej, będzie nam bardzo miło :) Polub slodkiciezar.pl na Facebooku Polub slodkiciezar.pl na Instargarmie Do zobaczenia! :)

«

»

9 COMMENTS
  • Magda Gałka
    7 lat ago

    Ja z pierwszym dzieckiem trzymalam sie ostro zasad T.Hogg,teraz z drugim nie stosuje nic z jej zasad,wszystko wychodzi samoistnie,ale rytm dnia -drzemki,karmienia,kapiel i sen to podstawa mojego dnia. Dzieki temu i ja i moj Maly Brzdac czujemy sie bezpiecznie 😊

    • Brzozóweczka
      7 lat ago

      rytm dnia bardzo pomaga, choć wiele dzieciaków nie trzeba “ustawiać”, bo same po jakimś czasie narzucą codzienną rutynę. I faktycznie, ta rutyna jest bardzo wygodna ;P

  • Beta Kobieta
    8 lat ago

    W ciąży czytałam z zaciekawieniem. Największym błędem była próba stosowania. Moje dziecko nie lubiło i nie lubi takiej wersji rutyny. Mnie doprowadzało do szału jej stosowanie. Najlepszą rodzicielską decyzją było odejście od rad z tej książki.
    I tak zamiast stałej liczby drzewek o ustalonych porach mieliśmy tyle drzemek ile maluch potrzebował. Karmiłam na żądanie dosłownie ignorując ile czasu upłynęło od poprzedniego i pozwalając dziecku zasypiać przy piersi. Rutyna do snu nocnego była ale w wersji minimalnej, inicjowanie samopoczuciem dziecka a nie zegarkiem. Za to maluch sypiał wszędzie i w każdych warunkach.
    Paradoksalnie dopiero to dało mi szansę na swobodne ogarniecie domu, wyjście na spacer czy nawet spotkania z rodziną i przyjaciółmi. Co prawda nie wiedziałam kiedy dziecko np pójdzie spać ale jako zadowolony bobas z okrojonymi do minimum rytualami robił to bez problemu w każdych warunkach. Cóż. .. każde dziecko jest inne.

    • Brzozoweczka
      8 lat ago

      Pewnie że każde dziecko jest inne, dlatego mimo niektórych ciekawych rad, ta książka nie jest do przełożenia w 100% na życie. Z drugiej strony rutyna często ogranicza możliwości działania – my np nie wychodzimy w porze drzemek. Widać każdy sposób ma swoje wady i zalety 🙂

  • Sylwia P.
    8 lat ago

    Nie znam tej pani. Ale plan dnia dla dziecka to podstawa. Te same godziny, te same czynności. To daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Mój synek zrezygnował z drzemek w ciągu dnia w wieku 2 lat. A mówili ze do trzeciego będzie spał ;))). Wypracowaliśmy nowy rytm dnia i znów było wszystko w porządku.

  • Kasia Szreder
    8 lat ago

    Niestety wszystko zmierza do jednej drzemki 🙂 Czyżby to było pierwsze Wasze wspólne zdjęcie na blogu? 🙂 Robi się poważnie 🙂

    • Brzozoweczka
      8 lat ago

      No właśnie tak mi się wydaje, ehhh 😉
      A zdjecie pierwsze, bo fotograf trochę się rozleniwił. Piecze muffiny zamiast robić zdjęcia 😉

Zostaw komentarz!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Instagram