Musze przyznać, że jedną z największych przyjemności podczas ciąży było dla mnie kompletowanie wyprawki. W końcu jak to każda kobieta uwielbiam zakupy, zwłaszcza te duże! O ile ubranka, kocyki czy smoczki to tak naprawdę drobiazgi, o tyle wybór odpowiedniego wózka był dla mnie wyjątkowo ważny. Przy Mikosiu wiedziałam, że wózek musi być kompaktowy, bo mieliśmy wówczas auto z niewielkim bagażnikiem. Wybraliśmy taki, który składał się do niewielkich rozmiarów i na tym (jak się później okazało) kończyły się jego zalety. Szybko wymieniłam go na wygodną spacerówkę.
Tym razem wiedziałam, że marzy mi się wózek, który będzie łączyć w sobie prostotę składania, dużą gondolę przy ogólnie niewielkich wymiarach oraz komfort jazdy zarówno dziecka jak i prowadzenia dla rodzica. No i oczywiście musiał być piękny, bo przecież wygoda dla malucha, a design dla mamy 🙂 Nie oszukujmy się, wózek jest też dla rodzica, fajnie jeśli cieszy oko, przecież codziennie na niego patrzymy i go prowadzimy. A że zwykle to raczej spora inwestycja, to warto dobrze przemyśleć swoje oczekiwania i wybrać coś czego nie będziemy po chwili zmieniać.
Jeśli chodzi o samą markę iCandy, to absolutnie nie była mi obca, choć w Polsce jest jeszcze rzadkością. I celowo mówię, że jeszcze, bo uważam, że to się w najbliższych latach zmieni (tak samo jak zresztą było z Baby Joggerem, który należał do rzadkości, kiedy kupowałam go dla Mikosia, a obecnie jest ich od zatrzęsienia).
Ale wracając do sedna – wózki iCandy widziałam już podczas moich wizyt u przyjaciół w Edynburgu i bardzo mi się podobały. Tam różne modele tej marki są jednymi z częściej widywanych wózków na ulicach, zaraz obok Silver Crossów czy Bugaboo. I wcale mnie to nie dziwi, bo iCandy są wózkami wykonanymi z niebywałą dbałością o detale. Tym bardziej wcale nie zaskoczyły mnie informacje o tym, że to właśnie tej marki wózek wybrali dla swojego dziecka Meghan Markle i Książę Harry (ponoć na początku marca producent dostarczał wózek do ich posiadłości Frogmore House).
Bardzo ucieszyło mnie gdy z końcem ubiegłego roku dowiedziałam się, że nareszcie dostępne są w Polsce i nie trzeba ich samodzielnie ściągać z Wielkiej Brytanii. Nasz wybór padł na iCandy New Peach 2w1.



Po kilku tygodniach intensywnego użytkowania mamy już swoje obserwacje i szczerze powiedziawszy, z każdym dniem uwielbiam go coraz bardziej za to, w jak bardzo przemyślany sposób został zaprojektowany.
Można by śmiało nazwać ten wózek transformersem, bo zmienia się w zależności od potrzeb rodziny. Jest idealnym wyborem dla rodziny, która w krótkim czasie planuje więcej niż jedno dziecko. Rewelacyjnie sprawdzi się dla jednego malucha tak jak u nas, ale sprawdzi się dla bliźniąt czy dzieci rok po roku. To olbrzymia zaleta, bo wózek kupuje się raz z możliwością rozbudowania, co jest zdecydowanie tańszym rozwiązaniem, niż zmiana wózka w momencie powiększenia rodziny.

iCandy New Peach 2w1 jest przede wszystkim jest bardzo zwrotny i absolutnie nie ustępuje miejsca trójkołowcom – bez wysiłku manewruję nim przy wjeżdżaniu do naszej klatki, gdzie od wejścia do wind na małej powierzchni mamy trzy pary dosyć ciężkich drzwi. W przestrzeni miejskiej bardzo lekko się prowadzi, podbijanie na krawężniki nie sprawia żadnego problemu. W trakcie jazdy wózek nie klekocze, jest cichutki. Dużą zasługa tu amortyzacji na cztery koła.

Rama bardzo łatwo się składa i rozkłada, wykonana jest bardzo solidnie z dbałością o najmniejsze szczegóły. Regulowana na cztery wysokości teleskopowa rączka powlekana jest ekoskórą, podobnie zresztą jak pałąk (obustronnie wypinany na kliki), który możemy używać zarówno w gondoli (przydaje się do zawieszenia zabawek dla malucha) jak i w spacerówce.


Hamulec znajduje się na tylnej osi, a więc unieruchomienie wózka nie wymaga kombinowania, zaciągania rączek itepe. Przednie koła są skrętne, ale bardzo łatwo zablokować do jazdy na wprost. Wózek ma koła piankowe, których ja osobiście jestem olbrzymią fanką. Unikam jak ognia kół pompowanych z uwagi na ich awaryjność (zdarzają się flaki) oraz konieczność zabierania ze sobą pompki, tak na wszelki wypadek. Tutaj o takich problemach możemy zapomnieć. Szeroki rozstaw kół na plus, bo dzięki temu wózek jest bardzo stabilny. Może to być jednak utrudnieniem w wąskich alejkach sklepowych.
Wózek w komplecie zawiera adaptery podwyższające do gondoli/spacerówki, co uważam za majstersztyk. Ja osobiście ich nie używam z racji niewielkiego wzrostu, ale jeśli rodzic jest wysoki, może z powodzeniem z nich korzystać i nie martwić się, że użytkowanie wózka będzie się wiązało z ciągłym nachylaniem do dziecka. Bardzo wygodne rozwiązanie, kiedy rodzice są różnego wzrostu.
Kosz. To jedna z moich ulubionych rzeczy w tym wózku – jest naprawdę duży i pojemny, spokojnie pomieści naprawdę spore zakupy. I tu o ile bez adapterów dostęp do kosza pod gondolą może być nieco trudniejszy, tak założenie adapterów całkowicie ten problem rozwiązuje.

Gondolę uważam za bardzo udaną. Ogromny duży plus za nóżki, dzięki którym można postawić ją na ziemi podczas pakowania jej do auta – nie ma obaw, że się pobrudzi.
Gondola wyposażona jest w materac, dzięki czemu może służyć jako alternatywa do łóżeczka turystycznego na wyjazdach (tu znów przydają się wbudowane nóżki). W pierwszych tygodniach nasza Iga cześciej spała w wózku niż w łóżeczku i było to dla niej bardzo komfortowe.


Bardzo podoba mi się budka. Ma możliwość poszerzania, przez co bardzo dobrze chroni przed wiatrem czy słońcem. Na plus również okienko z siateczką wentylacyjną, które jest zbawienne przy upałach. Jego zamykanie zostało bardzo przemyślane i zamiast rzepów czy zatrzasków mamy tu magnesy, co pozwala na ciche podglądanie dziecka podczas spaceru – szczególnie przydatne podczas snu, jeśli mały pasażer jest bardzo czuły na hałasy.



Jedyna rzecz do której mogłabym się przyczepić to cover / osłona. Jak dla mnie mogłaby mieć odrobinę wyższą stójkę chroniącą od wiatru. Na plus zaś jej zapinanie na suwak, bo przez to osłona szczelnie przylega do gondoli.
Spacerówka również prezentuje się świetnie. To tzw siedzisko kubełkowe, które posłuży od malucha do starszaka (maksymalne obciążenie 25 kg!). Siedzisko posiada czterostopniową regulację pozycji oparcia. Oczywiście jak to w “kubełkach” nie da się rozłożyć ich na płasko, ale cztery stopnie to już bardzo dużo. Zmiana pozycji regulowana jest za pomocą jednego przycisku, a więc nie trzeba się nagimnastykować by oparcie bardziej pochylić. Na plus, że regulacja podnóżka jest niezależna od ustawienia oparcia, co wpływa na komfort małego pasażera. Standardowo mamy tu też pięciopunktowe pasy. W tylnej części oparcia znajduje się bardzo wygodna kieszonka dla rodzica, w sam raz na schowanie kluczy lub portfela.
Budka pozostaje tu ta sama co w gondoli.
Spacerówkę da się zamontować w obu kierunkach – przodem lub tyłem od rodzica. Wg mnie jest to bardzo przydatna funkcjonalność, zwłaszcza gdy przesadzamy dopiero malucha z gondoli i nadal chcemy mieć go na oku. Nie miałam tego przy Mikosiu, Igę planuje wozić przodem do mnie do minimum roku.
Pałąk, mamy tu ten sam co w gondoli, powlekany eko skórą. Warto zauważyć, że zarówno gondola jak i spacerówka są montowane na tym sam samym stelażu, a więc przechowywanie nieużywanych części zajmuje niewiele miejsca, jako że to tylko materiał.

Oczywiście kolorystyka nie zamyka się na kolorze czarnym. Wózki dostępne są w trzech kolorach ramy (chrom, biała i czarna metaliczna, czyli taka jak nasza) oraz w czterech kolorach tapicerki (czerń, granat, fiolet i szarość). Ramę i tapicerkę można dowolnie konfigurować, w zależności od upodobań.
Tak jak wcześniej wspomniałam, marka iCandy w tym model New Peach 2w1 dopiero wchodzi na polski rynek i dostępna jest wyłącznie w jednym sklepie – BabyKart.pl
W ich ofercie znajdziecie również inne modele iCandy, takie jak Strawberry, Raspberry oraz Orange.



icandyicandy peach2w1wózekwózek Megan Marklewózek rodzina królewskawyprawka
Zostaw komentarz!