TOP
vermox è un farmaco da banco €144.58
domowe-sposoby-na-choroby-odpornosc
NIE PRZEGAP

Domowe sposoby na choroby, które warto znać.

Nie jestem za jakimś tam znachorstwem, przysięgam. Ale nie jestem też przeciwniczką szczepień. Nie szczepię  na wszystko co się da, ale obowiązkowe szczepienia uważam za jak najbardziej wskazane. I zdaję sobie sprawę, że szczepienia wpływają na to, że później znacznie rzadziej jesteśmy zmuszeni sięgać po antybiotyki i silniejsze kuracje np. sterydami. Ale nie o tym miało być. Bo choroby się zdarzają, kiedy dzieci chodzą do przedszkola czy żłobka. I warto znać domowe sposoby na choroby.

Średnia chorobowa jest bezlitosna

Moje dziecko mieści się w średniej chorobowej, Co to właściwie znaczy? To wyjaśniła mi niegdyś nasza pani doktor. Przeciętne dziecko w wieku żłobkowo – przedszkolnym przechodzi w sezonie chorobowym od pięciu do nawet dziesięciu infekcji. Nie ma w tym nic nienormalnego. Oczywiście ta wiadomość mocno mnie zaniepokoiła. Zaraz potem dowiedziałam się, że w ramach infekcji mieszczą się wszelkie przeziębienia o przebiegu bardzo lekkim lub zaostrzonym, choroby zakaźne wieku dziecięcego, jelitówki, trzydniówki itd.

W pierwszym sezonie chorobowym kiedy Miko zaczął żłobek i chorował sześć razy włącznie z jakimś jelitowym wirusem.  Byłam załamana, a do tego w pracy atakowana, że przecież moje dziecko nie może tak dużo chorować. Płakać mi się chciało, ręce załamywałam, choć wiedziałam, że i tak choruje ni mniej, ni więcej a tyle co i rówieśnicy.

Zmiana na gorsze

W kolejnym sezonie sytuacja zgoła się zmieniła. W naszym żłobku na potęgę przyjmowano chore dzieci. Codziennie słyszałam wręcz gruźliczy kaszel i widziałam smarki po kolana u niektórych dzieci, po których widać było zmęczenie trwającą infekcją. Choć po każdej “grubszej” infekcji trzymałam Mikosiaa w domu przez kilka dni żeby miał szansę się zregenerować i nabrać sił, to wszystko było na nic.  Po tygodniu na powrót wracał chory. Inni rodzice mieli gdzieś fakt, że ich chore dzieci na okrągło zarażają pozostałe. A ja nie chciałam faszerować mojego antybiotykami bez końca.

W porozumieniu z naszym pediatrą postanowiłam sięgnąć do korzeni i zaczęłam poszukiwania bardziej naturalnych metod walki. Oczywiście nigdy nie leczyłam dziecka na własną rękę olewając opiekę medyczną, zawsze w porozumieniu z lekarzem dobieram najlepszą w danym momencie metodę, które może przynieść korzyści i skrócić czas choroby.

Domowe sposoby na choroby, takie z babci prababci wcale nie działają jak placebo.

W Polsce antybiotyków się nadużywa. Idziesz do lekarza i antybiotyk, tak na wszelki wypadek. Potem leczenie probiotykami, bo przecież antybiotyki wybijają wszystko – i to co złe i nie oszczędzają tego co dobre. Ja od dawien dawna stosowałam probiotyki i okresowo do nich wracam, zwłaszcza gdy widzę, że odporność spada. 

Na świecie jednak leczenie antybiotykami nie jest pierwszym wyborem. Stawia się przede wszystkim na leczenia objawowe i o ile to możliwe na medycynę bliską naturze.  Zwłaszcza na domowe sposoby na choroby, właśnie takie, które stosowały nasze babki. Nie jest to oczywiście wyłącznym leczeniem. Warto jednak wiedzieć, że naturalne metody doskonale wspomagają leczenie zalecane przez lekarza, bez opinie którego leczenie nie powinno się odbywać.

Domowe sposoby na choroby, czyli co:

Smalec gęsi na kaszel

Brzmi nieco obrzydliwie, ale to metoda stara jak świat, wywodząca się z medycyny lodowej. Oczywiście smalec nie byle jaki, bo sadełkowy, bogaty w nienasycony kwas oleinowy. Ma właściwości rozgrzewające, a więc można nim nasmarować klatkę piersiową, jeśli kaszel u dziecka jest bardzo dokuczliwy. I siup pod kołderkę.

Stawianie baniek

Bańki to pamiętam jeszcze ze swojego dzieciństwa, jak babcia je nam stawiała. Pamiętam jak je opalała. Potem raz dwa na plecy i pod pierzynę. Byle się wygrzać. Bańki miały wyciągnąć chorobę. Wtedy zastanawiałam się jak to możliwe wyciągnąć coś spod skóry…? Dziś kupuje się bańki plastikowe, nic się nie opala, nie grzeje. Jedni lekarze odradzają inni polecają. Ale niekiedy to właśnie bańki pomagają uniknąć antybiotyków przy nawracających zapaleniach oskrzeli i płuc. Czasami nawet można uniknąć sterydo terapii, której skutki uboczne po niewłaściwym podawaniu, mogą doprowadzić np. do próchnicy czy problemów skórnych (TUTAJ).

Buliony i wywary

Dawno dawno temu, koleżanka bardzo głęboko wierząca w kuchnię pięciu przemian opowiadała mi, że na pewnym etapie zaczęła ograniczać leczenie chemią, a przestawiła się na tyle ile było to możliwe nie ryzykując zdrowia dziecka na medycynę opartą o odpowiednie odżywianie. Sama teoria dotycząca kuchni przemian opierała się na tym by jeść produkty sezonowe i rodzime, tzn nie wcinać w zimę wychładzających jogurtów i cytrusów, a to czym obrodziła nasza ziemia na jesieni i z tego głównie komponować posiłki.

Drugą kwestią było właśnie spożywanie zup i wywarów, które miały na celu rozgrzewanie organizmu. Jest to bardzo dobre rozwiązanie w okresie zimy, bo zaczynasz dzień od bardzo pożywnego posiłku i co ważne – ciepłego, rozgrzewającego. Ja nie przyjęłam co prawda w naszej diecie zaczynania dnia od zupy, ale wprowadziłam wywary podczas chorób. Wzmacniane o dodatkowe zioła i czosnek, które działają bakteriobójczo szybciej pozwalają stanąć dziecku na nogi. Co ważne, taki wywar rosołowy nie może być na kostkach, powinien być jak najbardziej naturalny, bogaty w warzywa, zioła np świeży lubczyk, ale też tymianek przy katarze, czosnek i inne. I nie żaden szybki rosołek, a długo gotowany wywar, który wówczas ma najlepsze właściwości lecznicze. Jak ugotować wartościowe wywary pisałam TUTAJ.
Nie bez przyczyny mówi się, że na przeziebienie najlepszy jest domowy rosołek.

Woda utleniona

Moi teściowie są olbrzymimi fanami leczenia wodą utlenioną. Ja do tematu długo podchodziłam jak do jeża, bo nie wierzę osobiście, że woda utleniona stanowi panaceum na wszystko. Są jednak momenty, kiedy jest naprawdę świetnym środkiem wspomagającym leczenie. Często przez laryngologów i pediatrów polecane jest wpuszczanie wody utlenionej przy zapaleniu ucha środkowego albo przy infekcjach zatok. My kilkukrotnie wspomagaliśmy leczenie ucha poprzez zakraplanie wody utlenionej, ale zawsze po konsultacji z lekarzem.

Kiszona kapusta przez całą jesień i zimę

Można oczywiście podawać witaminy syntetyczne, tylko po co? Wiadomo nie od dziś, że witaminy w naturalnej formie są zdecydowanie lepiej przyswajalne, niż te w tabletkach. Sama najlepiej o tym się przekonałam, gdy walczyłam z anemią – suplementacja nie dawała rady, ale jak przestawiłam się na codzienne picie szklanki soku, to anemia odeszła w zapomnienie. Tak samo z podawaniem witaminy C w zimę. Świetną alternatywą jest kapusta kiszona, która oprócz olbrzymich ilości witaminy C, ma właściwości antybakteryjne i przeciwkaszlowe. Idealna zarówno do budowania odporności jak i przy wspomaganiu leczenia infekcji. Zawiera również witaminy A, B i K oraz żelazo. A ze względu na witaminę C, żelazo jest lepiej wchłaniane.

Kasza jaglana

To mój absolutny faworyt. Działa antywirusowo, wzmacniająco i przede wszystkim wysuszająco. Dodatkowo jest bogata w wiele witamin, min te z grupy B. Dlatego faszeruję nią Mikuszona przy infekcjach, zwłaszcza tych z obfitym katarem, oraz w momentach kiedy gdzieś ta wydzielina już zalega, np przy zapaleniach płuc i oskrzeli.. Niezależnie od sposobu podania, choć ja najczęściej wybieram przygotowanie prostej i szybkiej jaglanki, która smakiem kładzie dosłownie na kolana – przepis znajdziesz TUTAJ.

Należy jednak pamiętać, że żadne domowe sposoby na choroby nie stanowią alternatywy do leczenia, a mogą jedynie zostać wykorzystane jako uzupełnienie kuracji zaleconej przez lekarza.

Ania Brzozowska

Cześć, mam na imię Ania i bardzo się cieszę, że mogę gościć Cię na moim blogu. Jeśli spodobało Ci się tutaj, to zostań z nami na dłużej, będzie nam bardzo miło :) Polub slodkiciezar.pl na Facebooku Polub slodkiciezar.pl na Instargarmie Do zobaczenia! :)

«

»

Zostaw komentarz!

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.

Instagram