Znowu gotowana marchewka, ziemniaczek i kurczaczek. Nuda nuda nuda, ale tak właśnie je wiele maluchów, bo szablonowo i najprościej jest odtworzyć to samo co zawsze. Czasem idziemy utartym szlakiem, bo dziecko pewnie nie polubi czegoś, więc stawiamy na pewniaka, a czasem po prostu tak wygodniej, prościej i szybciej. Ale od dziś mówię NIE rutynie w diecie malucha. Zaraz opowiem Ci dlaczego…
Czy wiesz, że w pierwszych latach życia dziecka kształtują się jego preferencje jeśli chodzi o smaki i tekstury jedzenia? Serio. To co mu dajesz na tym etapie ma olbrzymie znaczenie. Jakość i sposób przygotowania, sposób doprawienia, zawartość cukru i soli. Tak, to wszystko sprawia, że maluch wyrabia sobie pewne nawyki żywieniowe, które z biegiem czasu bardzo ciężko będzie zmienić. Nieprawidłowe żywienie w przyszłości może przełożyć się na chociażby otyłość. A to tylko czubek góry lodowej.
Rachunek jest prosty
Jeśli prowadzisz mono dietę dziecku, przez którą często nie poznaje nowych smaków, to z czasem zacznie odmawiać wszystkiego poza tym, co już zna. Nowe będzie wydawać się strasznym, w końcu jest wrogiem tego starego i znanego, czyli bezpiecznego. Jakość i różnorodność ma olbrzymie znaczenie, bo dostarcza niezbędnych witamin i mikroelementów, które są niezbędne by dziecko rosło zdrowo. Dobre, wartościowe jedzenie mają również wpływ na odporność. Serio. Czyli wąski jadłospis = mniej wartości odżywczych dla rosnącego organizmu.
Urozmaicona dieta malucha nie jest wyzwaniem. To proste!
Warto próbować nowych rzeczy. Do przewidzenia jest, że przy wielu próbach podania nowości trzeba liczyć się właśnie z odmową. Ale spokojnie, sukcesem będzie jeśli maluch zaakceptuje i polubi choćby część proponowanych rzeczy.
Oczywiście to nie jest tak, że moje dziecko je tylko jarmuż i kiełki. Nie będę mydlić Ci oczu, bo nie jestem hipokrytką. Tak, daję czasem parówki czy ciacho. Pozwalam też raz na jakiś czas na kilka frytek. Każda z nas ma czasem gorszy dzień i idzie na łatwiznę. W końcu jesteśmy tylko ludźmi. Ale te mniej wartościowe jedzenie nie jest trzonem diety i nigdy nim nie będzie. Ja go traktuję jako taki extra meal, całkiem jak w diecie Dukana.
No dobra, skoro już wiesz, że miewam na sumieniu grzeszki, to jeszcze Ci powiem o tej drugiej, zdrowej stronie medalu. Jestem mamą niejadka, więc wiem, że często nakłonienie malucha do zjedzenia posiłku bywa nie lada wyzwaniem. Dlatego staram się wkładać w gotowanie wiele wyobraźni i chętnie poszerzam nasze kulinarne horyzonty. Czasami to nowe składniki, czasami sposób obróbki. Generalnie chodzi o to, by w diecie nie wiało nudą.
Bardzo chętnie wykorzystuje lub wymyślam nowe przepisy i nie zrażam się tym, że Miko nie na wszystko reaguje entuzjazmem. On też ma swoje preferencje, zresztą jak każdy z nas. Ma prawo coś lubić a czegoś nie i ja to szanuję. Ja np. za chiny nie zjadłabym gołąbków, choć wiem, że mają miliony amatorów.
Mam kilka żywieniowych pewniaków w zanadrzu, którymi jeszcze nie raz z przyjemnością się z Tobą podzielę. W końcu jedziemy na tym samym wózku 🙂
Dziś przedstawiam Ci jeden z naszych hitów śniadaniowych, który moje dziecko kocha i przypuszczam, że podbije i Wasze podniebienia.
Cynamonowe placuszki z kaszy manny z jogurtem greckim i pieczonym jabłkiem
Będziesz potrzebować:
- pół szklanki kaszy manny błyskawicznej
- pół szklanki mleka
- 1 jajko
- cynamon
- ksylitol lub brązowy cukier
- łyżka masła
- jogurt grecki
- jabłko
Oprócz tego będziesz potrzebować patelnię i papier do pieczenia.
Przygotowanie jest banalnie proste. Serio. Jestem pewna, że te składniki masz w domu. Ja mam zawsze i właśnie dzięki temu wiem, że jak wstanę w sobotę rano i nie zdąrzą zrobić zakupów poprzedniego popołudnia, to i tak nie zaskoczy mnie pusta lodówka.
A więc do dzieła. Do dużej miski wsypujemy pół szklanki kaszy manny i zalewamy połową szklanki mleka, a następnie odstawiamy na około 15-20 minut. W tym czasie kasza wchłonie mleko. Po upływie założonego czasu dodajemy łyżeczkę cukru lub ksylitolu, żółtko (białko pozostawiamy w osobnej misce), pół łyżeczki cynamonu i roztopione masło. Mieszamy. W drugiej misce ubijamy na sztywno białko. Następnie pianę dodajemy do masy z kaszą i delikatnie mieszamy. Dzięki temu masa na placki będzie napowietrzona i placuszki będą cudownie puszyste.
Placuszki smażymy bez tłuszczu, nakładając malutkie porcje. Smażymy na złoto.
Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Na blasze wyłożonej papierem do pieczenia układamy plasterki jabłuszka oprószone delikatnie cynamonem i pieczemy kilkanaście minut, aż zmiękną i się zarumienią.
Placuszki podajemy maluchowi z jogurtem greckim, a o słodycz dania zadba pieczone jabłuszko.
Pysznie prawda?
A na koniec zdradzę Ci pewien nasz sekret...
Jak już zapewne wiesz, mój synek jest niesamowitym urwisem. Jak czegoś nie zbroi, to z siebie wychodzi. Kombinuje co spsocić na miliony sposobów. Albo gdzieś wejdzie, albo coś zrzuci, a potem się śmieje i ucieka. Ile razy dziennie zdarzało mi się myć podłogę po jego przebojowym jedzeniu i ekspresyjnym przesuwaniu talerza, to wiem tylko ja jedna. To co się działo wówczas w moich myślach wymagało by cenzury. Ale.. Nie byłabym sobą, gdyby nie postanowiła przechytrzyć tego mojego małego rozbójnika, a co!
Wiele umyć podłogi wokół stołu później, problem z wyrzucaniem talerza za stolik się skończył, a wszystko za sprawą pojawienia się w naszym domu maty EZPZ. Mata bardzo dobrze przylega do powierzchni, na której zostanie położona, dzięki czemu nie ma siły, żeby dziecko zsunęło ją ze stołu czy tacki od fotelika. Oczywiście nie ma gwarancji, że nie wyrzuci zawartości ręką, no ale to już zdecydowanie mniej sprzątania. Maty EZPZ oczywiście zostały wymyślone przez mamę, proste 🙂
Mata HappyMat EZPZ – Bamadoo
Sztućce Beaba – Bamadoo
Śliniak Lassig – Bamadoo
1 COMMENT
Aleksandra Bogusz
6 lat ago
dziś nie miałam pomysłu na śniadanie i spróbowaliśmy placuszków 🙂 rewelacja! mój dwulatek zajadał się nimi a jabłka musiałam dorabiać 😀 w efekcie taka propozycja wejdzie na stałe do naszego menu:) dziękuję:)